Zacznijmy zabawę~ ...(╯°□°)╯︵ ┻┻ |
|
| Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Francja Świeżak
Liczba postów : 12 Urodziny : 13/07/1789 Join date : 06/11/2012 Age : 235 Stolica : Paris~
| Temat: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Sob Mar 16, 2013 9:04 pm | |
| Lasy są bardzo popularne. Świeże powietrze, szumiące uspokajająco drzewa, przyjemna atmosfera. Słowiki, inne ptaszyska będące ornitologiczną zagadką, sporadyczne muchomory, czasem borowiki. Zjawiska przyrodnicze podpadające pod żywą sarnę, łosia czy nawet lisa, są raczej rzadkie. Szczególnie w lasach normandzkich, we Francji. Każde żywe stworzenie, które można było odstrzelić/ustrzelić/zjeść, najprościej rzecz ujmując, wyginęło w trybie natychmiastowym. Szczególnie, że tereny te długo zamieszkiwała hołota, nie eleganci Francji. Ogólnie rzecz ujmując z daleka wygląda jak normalny las. Brakuje tu co prawda zapalonych grzybiarzy, a i Francuz nieczęsto zaprasza na swoje tereny kogoś pokroju Polaka z gigantycznym koszykiem. Ale dziś zrobił wyjątek. Drobnym, nieszkodliwym kłamstwem zwabił do lasu dwójkę najbardziej hałaśliwych przyjaciół jakich kiedykolwiek miał okazję postać. Owszem, jedną z nich był Prusy. Drugim, o dziwo, niekoniecznie był Hiszpan. Towarzysz Gilberta miał długie brązowe włosy, suknię i nie znaną na całym świecie patelnię. Od zawsze wiadomym było, że Prusy i Węgry nie są zgranym duetem, ale ileż radości może sprawić przysłuchiwanie się ich kłótni? Powiedzmy, że Francja doceniał takie małostkowe, pocieszne rzeczy. Dlatego zaprosił na grzybobranie zarówno Węgierkę jak i Prusaka. A fakt, że w normandzkim lesie widywano grzyby tylko na obrazków atlasów grzybiarzy? To zupełnie inna, niewarta wspominania sprawa. Kraj rozpusty, róży i wina poczuł nieodpartą potrzebę niesienia innym miłości. Padło na nieświadomy niczego duet. Możemy wszyscy współczuć zarówno Prusom jak i Węgrom. A jeszcze bardziej Francji, bo ktoś z pewnością wyjdzie z lasu nieźle poturbowany. Zawsze można obstawiać, że to Prusy. | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Sob Mar 16, 2013 9:42 pm | |
| Ot, wcisnął po prostu dłonie w kieszenie i stanął w umówionym miejscu. Normalnie to by się rozejrzał, czy aby na pewno jest tam, gdzie być powinien. Tylko cóż, sytuacja ta to na pewno normalna nie była — widział kto, aby osoba pokroju Prus chodziła na grzyby? No chyba nie. Ale co tam, nawet on — a to doprawdy duże poświęcenie, w końcu mógł sobie, przykładowo, odpoczywać i oglądać mecz czy coś — był w stanie, ekhem, ten, przyjść tu i "zaznajomić się z naturą". To nieco dziwne było, ale grzybki też chciałyby zyskać trochę pruskiej uwagi — a przynajmniej tak to sobie tłumaczył — toteż przybył. Rozejrzawszy się krótko, był w stanie stwierdzić, że miejsce nie najgorsze, ba, nawet całkiem przyjemne. Nie żeby mu zależało na oglądaniu widoków, a skąd, ale przynajmniej nie będzie musiał siedzieć w jakimś podejrzanie wyglądającym miejscu, w którym roi się od dzikich bestii. To znaczy, kleszcze i tak tu pewnie są, ale tym się przejmować nie musiał — strój ma modny, stylowy, praktyczny, czyli po prostu pruski. W sumie więc nie miał się o co martwić, posiedzi tam sobie łaskawie, a właściwie połazi, pomarudzi trochę, poopowiada o swojej zagilbistości i pójdzie. No bo... Raczej grzybków nie nazbiera, do tego to on cierpliwości nie miał. Będzie się tylko szwendał i ewentualnie te grzybki podwędzi, zawsze jakiś sposób. Czyli, tak ogólnie, przyszedł sobie ot tak, nawet zrezygnował ze swych niezwykle ambitnych planów przed telewizorem i z piwem w ręce, nie mając żadnego powodu. Ale takie improwizowane wyjścia bywają ciekawe, o tym akurat wiedział doskonale. Żeby było śmieszniej, Prusak się nawet nie przygotował, nie spakował niczego, poza czymś do picia i jedzenia, żeby tam mu się udało przeżyć. A więc nie wziął nic, co mogłoby mu pomóc w jakiś sposób. Najwyraźniej Gilbert zawsze będzie Gilbertem, rozwaga chyba tylko by mu zaszkodziła. No wiecie, bóle brzucha, zęba, głowy, czy coś takiego. Wychodziło na to, iż był praktycznie w obcym dla siebie miejscu i nie miał w sumie absolutnie niczego. Ot, taki zwykły dzień pruski. Ale w końcu on to on, da sobie radę zawsze, wszędzie i z każdym. Wywrócił oczyma i rozejrzał się jeszcze raz. Nadal nikogo nie było, to co, on ma tam sam stać i czekać? Westchnął i oparł się o drzewo, mając nadzieję, że jednak ktoś się pojawi. To znaczy, nadzieja mu niepotrzebna, umie sobie poradzić bez niej, ale wolałby raczej, żeby ktoś przyszedł. | |
| | | Węgry Świeżak
Liczba postów : 6 Join date : 10/03/2013 Stolica : Budapeszt
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Sob Mar 16, 2013 10:08 pm | |
| Elżbieta szłała sobie przez las,nucąc jakąś lepszą,pierwszą,węgierską piosenkę i rozglądanie się to tu,to tam za powzukiwaniem grzybów. Ptaszki śpiewały,chmurki płynęły powolnym tempie,czyli według niektórych czas na grzyby. W sumie Ela przyszła ot tak na spacer,a jeśli zauważy grzyba to go weźmie.Zawsze ciekawsze zajęcie niż siedzenie w domu i oglądanie przez świeżo umyte okno jak trawa rośnie,ewentualnie pewnie znalazła by się jakaś niedoskonałość w domu, z którą trzeba by coś zrobić.Aczkolwiek Węgierka nie miała najwyraźniej dziś ochoty ze zmaganiem się z tą samą,codzienną rutyną. A taka odmiana może nawet dobrze zrobić,Węgrom.Odpocznie trochę od niektórych...problemów,tak problemów. Ale przy takim spacerku można i sobie powspominać lata świetności. Na samą myśl o wspominaniu pomyślała o dwóch ważnych osobach w jej życiu. Dzięki jednej odkryła,że jest kobietą,dzięki drugiej, mogła poczuc jak to jest się kochaną.Ale gdyby tak się głębiej zastanowić to co ma teraz,zawdzięcza tej pierwszej. Ale znając, aż za dobrze tą osobę,nigdy jej tego nie wyzna. W takich przemyśleniach Węgierka szła dzielnie przez las,nie zwracając już uwagi na grzyby, aż w końcu, wyrywając się z zamyśleń dojrzała białą czuprynę. Znaną białą czuprynę. W końcu nie zawsze spotyka się kogoś o takim naturalnym kolorze włosów. Znała jedną osobę o takim kolorze włosów i być może to może być ona.A jak to nie ta osoba to nie poto Węgry myślała,że jest facetem,jak nie dla takich chwil.Dla bezpieczeństwa wyjęła swoją niezastąpioną broń - patelnię i gotowa z nią ruszyła ku osobnikowi. - Prusy...? - zapytała trochę niepewna. | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Sob Mar 16, 2013 10:29 pm | |
| Czekanie robiło się powoli upierdliwe. Jak dla niego — bardzo, bardzo upierdliwe. Miał zamiar powoli zbierać się już, w końcu nie chciał tam stać tak długo, aż zapuści korzenie, co to, to nie. Naprawdę chciał tak zrobić, tylko coś usłyszał. Tak jakby ktoś się zbliżał. Prusy znieruchomiał, przycisnął się do drzewa i zaczął szukać potencjalnej broni. W końcu istniało prawdopodobieństwo, iż jest to ktoś o wrogich zamiarach, a pan Jestem-Wielkim-Strategiem przecież nie chciał dać się zaskoczyć. Koniec końców urwał szybko jakąś dość dużą gałąź i czekał, uważnie nasłuchując. Przeszło mu przez myśl, że jego włosy pewnie i tak wyróżniają się wśród drzew, ale nie miał już czasu wymyślać jakichś sposobów na zamaskowanie się. Wstrzymał jedynie oddech i zerknął w kierunku, z którego dochodził hałas. Normalnie to by pewnie się tak nie przejmował, ale był w nieznanym miejscu. Co więcej, to mógł być któryś z tych irytujących gostków, a jeśli się na nich zaczai i ewidentnie pokona, będzie mógł znów śmiać im się w twarz. Nie, żeby teraz nie mógł. On może wszystko. W sumie to bardzo się zdziwił, gdy spostrzegł, kim jest owa osoba. Wychylił się zza drzewa aż zbytnio, przez co był ewidentnie widoczny. Osłupiał na moment, nawet nie zdążył zareagować, a już został rozpoznany. Wtedy odetchnął cicho, wyszedł z "kryjówki" i stanął naprzeciw dziewczyny. — A kto inny może wyglądać tak zagilbiście? — rzucił z całkiem zadowoloną miną. Było to po części udawane, ale tylko połowicznie — w pewnym sensie cieszył się, że będzie mógł kogoś zawalić komentarzami o swojej świetności. To — bądź co bądź — zawsze poprawiało mu humor. — Cóż, chyba nawet nie spytam, co tu robisz, bo mało mnie to interesuje. Z kolei ciekawi mnie, po co Ci ta patelnia. — Wskazał na przedmiot z pozornie kpiącą miną. Tak naprawdę rzecz ta przywodziła tak potwornie dużo wspomnień, że aż wolałby nie widzieć jej nigdy więcej. A nie wszystkie z tych wspomnień były przyjemne, w końcu nawet jemu, a właściwie tym bardziej jemu, nie podobało się obrywanie. Szczerze mówiąc, wolał tego nie powtarzać, ostatnio nabił sobie takiego sińca, że nawet Duma, gdy usiadł sobie na nim, wystawał (dumnie, a jakże) z jego czupryny. Teoretycznie to nie miał nic przeciwko temu, iż jego kochany kurczak był widoczny, aczkolwiek świadomość posiadania niesymetrycznej, a w efekcie nieidealnej głowy jakoś mu się nie podobała. Zmierzył ją spojrzeniem, oparł się o drzewo i zrobił iście irytującą minę, która wręcz emanowała nadzwyczajną pewnością siebie i przekonaniem o własnej zagilbistości. | |
| | | Węgry Świeżak
Liczba postów : 6 Join date : 10/03/2013 Stolica : Budapeszt
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Sob Mar 16, 2013 10:53 pm | |
| Już się zamachnęła by uderzyć,ale przerwał jej głos białowłosego. Nieznanym osobnikiem okazał się Prus. Przynajmniej żaden gwałciciel z lasu,a to już plus, który można zaliczyć do przydatnych. W sumie jakby dokładnie skę mu przyjrzeć,od razu emanuje od niego ta pewność siebie, która jest denerwująca. Ale Elka próbuje od niego uciec,a tu co?Suprajs, wyskakuje Prusak we właśnej wkurzającej osobie. W sumie to było dziwne co by tutaj robił albinos.Czy sam szczerze nie wolałby siedzieć w domu przed telewizorem z puszką piwa i Dumą na głowie drąc sie do telewizora? To było podejrzane,aż nazbyt. A może mu się to w końcu znudziło i sam poszedł się przejść,by zaczerpnąć świeżego powietrza?Nie,to takie nie prusopodobne, że aż nierealne,coś albo ktoś musiał go do takiej wycieczki zmusić,tak to na pewno to. - Wolisz interesować się patelnią i się zapytać czy nią nie dostaniesz,niż co u mnie? Ale dobrze, odpowiem Patelnia mi po to,by Ci przywalić,a teraz szczerze ja jestem ciekawa co ty tutaj robisz? - spytała nieco rozbawiona,dalej uparcie trzymając patelnię w pozycji gotowości do ataku.Po Prusie niczego nigdy nie było można się spodziewać,więc taka patelnia mogła być zawsze potrzebna. Bo przecież prus zawsze i wszędzie zasłuży na cios tym kuchennym narzędziem. Choćby i to nawet koniec świata był. | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Nie Mar 17, 2013 8:19 am | |
| To chyba takie nieco dziwne było. No bo ten, ludzie zazwyczaj się jakimś "cześć" witają. Ale w sumie, chyba nikt nie oczekiwał po nich niczego normalnego. A przynajmniej po nim, on to zdecydowanie zwyczajny nie był, tylko problem w tym, czy chodziło o tę dobrą stronę nieprzeciętności, czy może o tę złą. Sam przyznawał się jedynie do tej pierwszej, ale przecież wiadomo — wielu różnych ludzi, wiele sposobów na interpretację jego zagilbistości. Prusy raczej nigdy nie był jakoś specjalnie troskliwy czy opiekuńczy, a tym bardziej wtedy, gdy nie miał z tego żadnego zysku. Ot, takie dość zwykłe jak na niego podejście do życia i ludzi wokół. Po co się specjalnie udzielać, jeśli nic z tego nie będzie albo nawet, co gorsza, jedynie zaszkodzi? W tym to on sensu nie widział absolutnie żadnego. Toteż wydawało mu się oczywiste, że bardziej zadba o swą piękną pruską głowę, której teraz zagrażał niebezpieczny przyrząd w postaci patelni, a nie o to, co się dzieje u, ekhem, znajomych. Wolał pozostawić sobie takie nudne pytania na wypadek jakiejś niezręcznej ciszy czy braku czegoś innego do roboty. Zerknął na nią z rozbawieniem i uśmiechnął się ironicznie. — No nie wiem... Stoję chyba, co? — No tak, stał niewątpliwie. Siadanie nie było najlepszym pomysłem, położenie się tym bardziej, musiał więc stać. W jego mniemaniu domyślenie się, iż stał tam, bo po prostu na kogoś czekał, było po prostu oczywiste. Przecież sam by tam nie zawędrował, nie tak daleko! Zerknął na patelnię raz jeszcze i mimowolnie nieco się naburmuszył. No do czego to do chodzi, z patelnią będzie na niego czatowała! Pf, zero sensu. Na niego to się z prezentami czekać powinno, a nie z jakąś potencjalną bronią masowej zagłady, pozornie uważanej za zwykły kuchenny przyrząd. Poza tym, najwyraźniej nie zamierzała jej wypuścić, jakby przeciwnie, ścisnęła ją mocniej. Cokolwiek niepokojące. Nie, żeby się czymś przejmował, w końcu to on, wielki Prusy, nie boi się niczego, to i martwić się nie musi. Co jednak nie znaczyło, że zamierzał pozwolić komukolwiek na uderzenie go, no oczywiście, że nie. | |
| | | Węgry Świeżak
Liczba postów : 6 Join date : 10/03/2013 Stolica : Budapeszt
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Nie Mar 17, 2013 6:19 pm | |
| Zmierzyła Prusy wzrokiem,mogącym zabić. Już sama jego obecność sprawiała Elce kłopot, bo dobrze wiedziała, że zaraz coś się stanie.Albo pożar wybuchnie, albo wyginą jakieś gatunki,co jest bardzo możliwe tak.Albo inny kataklizm spadnie na ten nieszczęsny las, który nikomu nigdy nic nie zawinił.No chyba,że grzybiarze go przeklinali za brak grzybów,w tym roku.Tak to chyba tylko oni mają coś do tego lasu. Elka opuściła nieco patelnię. Tak by już nie mogła zagrażać białowłosemu. Ciekawe jak to jest żyć we właśnym przekonaniu, że jest się najbardziej ,, zagilbistym'' państwem na świecie. Kij z tym, że już nieistniejącym. Taki styl życia musi być na pewno ciekawy,ale i uciążliwy. W końcu taka pewność siebie jest pożyteczna,ale i można sobie tak równo dobrze nagrabić u kogoś i później żałować. A może Prusak tak sobie zawyża miemanie o sobie,bo nie ma przyjaciół?To też możliwe,a nawet bardzo.Ale ona się do nich nie zalicza? A może jest dla niego tylko problemem,który trzeba zlikwidować? Nawet jeśli tak jest to będzie mu dokuczać do końca jego dni. - To widzę,a czym zasłużył sobie ten las twoją obecnością? - Prus chyba myślał,że Elka jest jakaś psychiczna czy co? - Chodź,nie będziemy tu stać. - powiedziała,po czym ruszyła powoli na wschód. | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Nie Mar 17, 2013 6:37 pm | |
| Las musiałby zrobić naprawdę bardzo, bardzo dużo, aby samemu zasłużyć sobie na jego obecność. No nie był w końcu byle kim, był Prusami, wielkimi, potężnymi, cudownymi i niepokonanymi Prusami. I — według niego — jego samoocena była zdecydowanie uargumentowana i logiczna, zasłużył sobie zresztą na taki tytuł. W końcu osiągnął tyle, iż każdy, nawet najzwyczajniejszy człowieczek niezbyt obeznany z historią czegokolwiek, był w stanie rozwodzić się w cholerę o jego sukcesach. Tego był pewien. Niewiele go obchodziło, że ktoś — ktokolwiek, w zasadzie — mógł go uznać za aroganckiego czy bezczelnego, po prostu znał swoją wartość i tę wiedzę pokazywał na każdym kroku, nie zamierzał choćby udawać skromnego. Bycie kimś, kim się nie jest — zero sensu, jego zdaniem. Ale, jak zawsze mawiał, może było tak tylko dlatego, że bycie nim było tak wspaniałe, że nawet nie próbowałby być kimś innym. Nie każdy przyjmował takie wytłumaczenie, ale Prusa to oczywiście nie obchodziło. Grunt, że on był zadowolony, o. Prychnął cicho i spojrzał na nią z nieco bezczelną miną. — Och, proszę. Sam las by sobie nie zasłużył na moją obecność absolutnie niczym. — Wyprostował się dumnie, po czym wyrzucił gałąź, która miała mu służyć za broń. — Poproszono mnie o moją obecność, to przybyłem. — Zmarszczył nieco brwi i zerknął na nią. — No niestety, ja na kogoś czekam... Z drugiej strony, skoro ta osoba się do tej pory nie pojawiła, chyba mogę iść — oznajmił koniec końców i, wzruszywszy ramionami, ruszył za dziewczyną. | |
| | | Węgry Świeżak
Liczba postów : 6 Join date : 10/03/2013 Stolica : Budapeszt
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Czw Mar 21, 2013 8:34 pm | |
| Słowa Prusa trochę ją zmyliły. A, więc został przez kogoś zaproszony, w sumie jako ona. Tylko, że ją zaprosił pan Francu, czyli kolega Prusa. A może on jakoś zorganizował ich spotkanie? Czyżby to on był osobą wyczekującej jej i na odwrót. W sumie to całkiem możliwe, gdzieś na 99 %. Cóż, więc Elka postanowiła się pochwalić tymi swoimi odkryciami. - Mówisz, że czekasz na pewną osobę, a mi się zdaje, że tą osobą jestem ja. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Jeszcze nie dość, że oboje tego nie zauważyli. Ale Francja może liczyć na powolną śmierć, od nadmiaru uderzeń patelni. Ale grzecznie dalej szła obok Prusa, podziwiając tutejszy krajobraz lasu.
// Wybacz,brakwen D: | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Nie Mar 24, 2013 12:26 pm | |
| Parsknął śmiechem i zmierzył ją wzrokiem. Teoretycznie to wiedział, że sugerowała mu to, iż ich w to całe spotkanie wrobiono, aczkolwiek nie miał zamiaru tego pokazywać. No bo co, przepuściłby wtedy tak świetną okazję na ponabijanie się. Uśmiechnął się więc kpiąco, chwilami rozglądając się wokół. Bo jednak, bądź co bądź, byli w lesie, nie chciał, aby zaskoczyło go cokolwiek. — Mówisz, że Ty? — Kpiący uśmiech nie schodził z jego twarzy, a powiedziawszy to, zaśmiał się krótko. — No nie wiem, jeśli jesteś blondynem, a na dodatek Francuzem, płci męskiej oczywiście, to całkiem możliwe. Oczywiste było, że ewidentnie robi sobie żarty. Chyba mu się nudziło czy coś, tak by tego nawet nie mówił, bo to nie miało najmniejszego sensu. Ale w końcu Prus to Prus, musi wykorzystać każdą choćby najmniejszą okazję do kpin. Ostatnimi czasy była jedna z tak naprawdę niewielu (Bo obżeranie się naleśnikami, picie piwa i odpoczywanie się nie liczy, to jest normalka) rozrywek. Czyli, tak ogółem, nie miał zamiaru sobie tego odpuścić za nawet najwyższą cenę, bo po prostu sprawiało mu to wewnętrzną radochę.
[Też mam okropny wenobrak, buuu. Dlatego tak krótko. .____.] | |
| | | Węgry Świeżak
Liczba postów : 6 Join date : 10/03/2013 Stolica : Budapeszt
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Nie Mar 24, 2013 3:36 pm | |
| Zaśmiała się na słowa towarzysza. To było jawne, że Prus się z niej nabijał,ale cóż taki już jest. W pewnym sensie jest oryginalny,bo drugiej takiej zapatrzonej w siebie osoby na pewno nie znajdziesz. Ale gdyby tak zaleźć to całkiem dobre yaoi by pewnie powstało. By się spotkali i zaczęli rozmawiać i... W głowie Węgier właśnie pięknie układał się scenariusz paringu Prus x Prus. W tym momencie się zorientowała się,że odpłynęła myślami tam gdzie nie powinna. - Cóż, jeśli by się cofnąć w czasie, gdzie wszyscy widzieli we mnie chłopca,przefarbować się na blond i mówić z francuskim akcentem mógłbyś wziąć mnie za Francję - zażartowała Elka. Cóż, do czasów "bycia chłopcem" przez nią podchodziła dość żartobliwie, po prostu pomyłka, wychowano ją twardą ręką stosowaną głównie dla chłopców,toteż uważała się za takowego.
// Mam wenę dziwną ; ; Coś połączenie brakweny i weny >I | |
| | | Prusy Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 07/03/2013 Stolica : Królewiec
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. Pią Mar 29, 2013 8:17 pm | |
| Zmarszczył brwi, zmierzył ją wzrokiem raz jeszcze i uśmiechnął się sarkastycznie. Pomysł całkiem ciekawy, jednakże szanse na to, iż wypaliłby w zasadzie kiedykolwiek były nikłe. Poza tym, był też cokolwiek kłopotliwy — cofanie się w czasie, przebieranie, te wszystkie bzdety, jemu po prostu nie chciałoby się czegoś takiego robić, nawet o czymś takim myśleć. Patrząc na to jeszcze inaczej, nie widział sensu w zastanawianiu się nad tym, jak kobieta mogłaby udawać mężczyznę. Kij z tym, że wcześniej wszyscy wokół brali tę osobę, wówczas jeszcze dziewczynkę, za chłopca. Tylko on, ten jeden jedyny przewspaniały, zorientował się w mig i wiedział, kim tak naprawdę jest owa postać. Tak, tak, podziwiajcie, ale zachowajcie przestrzeń osobistą, bo wyrzucił już tę gałąź i nie ma czym się bronić. — Powodzenia życzę — mruknął i wbił wzrok w niebo, niecałkowicie zresztą widoczne, jako iż niektóre drzewa skutecznie je zasłaniały. Zmarszczył brwi i zerknął na nią. W pewnym sensie uciął rozmowę, ale z kolei nie chciał też niezręcznej ciszy. Chrząknął niegłośno i spojrzał na nią spod zmarszczonych brwi. — Ee… A co u Ciebie? — Ewidentnie nie miał zamiaru o to pytać, ale już wolał mówić o, w zasadzie, czymkolwiek, zamiast milczeć, to i zagadał. Rzucił w zasadzie pierwsze, co mu przyszło na myśl, ale co tam.
[Króciutko. ;____; Ale naprawdę nie mam weny, przepraszam. D: ] | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. | |
| |
| | | | Lasy Normandii, czyli przypadkowe spotkanie. | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|