Zacznijmy zabawę~ ...(╯°□°)╯︵ ┻┻ |
|
| Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Australia Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 03/03/2013 Stolica : Canberra
| Temat: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii Sro Mar 06, 2013 7:50 pm | |
| największy basen artezyjski świata, taka ciekawostka geograficzna. W części, w której właśnie znajdują się Alfred i Josh, jadąc jego dużą terenówką z odkrytym dachem, panują półpustynie i stepy. Tu krzaczki, tam piaseczek. Gdzieniegdzie walają się węże, pająki i inne groźne zwierzęta. Warany, skorpiony... Strach się bać. Ale to nie wyzwanie dla Australijczyka. Jemu takie zwierzęta niestraszne. Choć już kilkadziesiąt razy został pokąsany przez groźne zwierzęta i ledwo uchodził z życiem z tych sytuacji, to nadal się ich nie bał. W tempie około 150 km/h przemierzali piaszczystą drogę szukając miejsca, gdzie mogliby rozstawić namiot. Mieli zapakowane to, co było potrzebne- namiot właśnie- taki trzyosobowy, wodę, jakiś suchy prowiant, broń nawszelkowypadkowo- może uda im się zapolować, apteczkę z lekami, lampę, ciuchy zapasowe, podstawowy zestaw do gotowania i kilka innych rzeczy. Joshua właśnie dostrzegł całkiem przyjemne miejsce do rozłożenia namiotu, mieli swoje prywatne dwa drzewka rosnące koło siebie, kawałek trawy i kilka krzaczorów. Chłopak zatrzymał auto dość gwałtownie, wznosząc tym samym chmurę piasku. -No, myślę, że tu będzie nieźle. Wysiadł z auta nie otwierając drzwi i zeskoczył na ziemię rozglądając się przy tym. | |
| | | Ameryka Superhero
Liczba postów : 47 Join date : 23/02/2013 Stolica : Washington, D.C.
| Temat: Re: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii Pią Mar 08, 2013 3:07 am | |
| Zdecydowanie umówienie się z Joshem skutkowało frajdą i zajedwabistym spędzeniem czasu. Jak to się mówi, nie ma to jak przyszywany brat, który jest tak podobny do ciebie , że nie musisz nic mówić, bo on dosłownie wie co myślisz. Z jednej strony był to zdecydowanie wielki pozytyw, z drugiej zaś... Jeśli wie jakie dziś gacie nawet nałożyłeś na swoje dupsko... Alfred teraz niczym się nie przejmował. Te umówienie się na tzw "obóz" był tego wart, a i Alowi trochę świeżego powietrza i dreszczyku zdecydowanie dobrze zrobi. Nie był tak zaabsorbowany pracą, z resztą co na to jego szef...? A co może mu zrobić, przecież go nie wyleje bo jest krajem. Al dla świętego spokoju po prostu swojemu prezydentowi powiedział o swoich wakacjach i potrzebie zrelaksowaniu się. Miły wiatr we włosach, ciemne okulary na oczach i podwiewająca kratkowana koszula bez rękawków na barkach. Tak to była tylko cześć wyglądu teraz Alfreda. Miał na sobie oczywiście jeszcze biały top, swoje ukochane nieśmiertelniki, parę rzemyków na lewej dłoni, bojówki w kolorze moro i oczywiście porządne obuwie jak na taka wyprawę, jednak teraz był w najnormalniejszych adidasach, nie czując potrzeby pocenia nóg. Opierał się o drzwiczki samochodu z łokciem wystającym na zewnątrz. Było mu tak dobrze... Gdy tylko auto się gwałtownie zatrzymało Alfred się zaśmiał, bo o mało nie poleciał.. Logika niezapinania pasów była mu tak dobrze znana. - No, no jeszcze mnie przed tymi swoimi zwierzakami zabijesz i co będzie. - zaśmiał się również wyskakując z auta i czując grunt pod nogami - Hymp... Myślę, że będzie OK! - zawyrokował. Alfred tęsknił za takim życiem, mimo wszystko stał się trochę mocniej cywilizowany niż kiedyś, wiejski chłopczyk z osiedla.. Leczy czy aby nadal nim nie był? Zdecydowanie czasem wolał cofnąć swoje życie do tych niektórych wydarzeń, ale nie ma co żyć przeszłością, kiedy teraźniejszość też potrafi być ciekawa. - Dwaj mi tu ten namiot! Zaraz go rozstawie! | |
| | | Australia Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 03/03/2013 Stolica : Canberra
| Temat: Re: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii Nie Mar 10, 2013 3:37 pm | |
| Zaśmiał się wesoło i zaczął wyładowywać z auta pierwsze rzeczy. -Przeestań, nic ci nie zrobią, musisz tylko patrzeć gdzie stawiasz stopy. Wyjął namiot i rzucił Alowi, będąc ciekawym czy ten faktycznie pamięta jeszcze jak się go rozstawia, tak jak się zarzekał. Przecież Ameryka wyrósł na takiego mieszczucha... Wszystko to gotowce, nawet jedzenie ma gotowe zanim jeszcze o nim pomyśli. Nie, żeby do Josha to nie dotarło, oczywiście, że dotarło, ale ten i tak utrzymywał kontakt z naturą, no bo u niego inaczej się nie da. Nie wejdziesz naturze do domu, to ona wbije z butami do ciebie. To takie typowe, znaleźć tajpana w odpływie zlewu, ptasznika w basenie czy aligatora w piaskownicy. Natura w jego kraju jest taka niegościnna, że musiał się nauczyć z nią radzić. I całkiem nieźle mu to idzie. Joshua oparł się tyłem o maskę samochodu obserwując zmagania Ala z namiotem. Spojrzał na słońce, które znajdowało się właśnie idealnie w zenicie, po północnej części nieba, z czego łatwo mógł wywnioskować, że mają właśnie południe. Teraz słońce jest najbardziej nieprzyjazne dla tych, co nie mają kapelusza, kremu z filtrem, wody i odrobiny cienia. No, ale Josh nie jest pierwszym lepszym laikiem, doskonale o tym wie i w te niezbędne rzeczy ich wyposażył. Sięgnął właśnie po bidon spoczywający z resztą bagaży z tyłu auta. Jednak postęp techniki jest niezwykle pomocny, dzięki niemu miał dziś, na środku pustyni, dostęp do świeżej, chłodnej wody. Miał takich bidonów jeszcze pięć sztuk, więc na trochę im starczą, potem będą zdani na naturę i wiedzę Josha o survivalu. | |
| | | Ameryka Superhero
Liczba postów : 47 Join date : 23/02/2013 Stolica : Washington, D.C.
| Temat: Re: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii Pon Mar 11, 2013 12:43 pm | |
| - No jasne, że będę uważać! Złapał namiot i chciał się wziąć za rozstawianie jego. No tak chciał... To, że chciał zabłysnąć swoją wiedzą i pamiętaniem jak to się jeszcze żyło w praktyce wyglądało zupełnie inaczej. Znając jego możliwości teraz najzwyczajniej w świecie się wydurni, albo koniec końców coś nie tak założył niż powinien. Rozłożył go na ziemi i spojrzał na niego krytycznie a po czym zerknął na Josha. - Ty a instrukcje masz? I czy tego nie robiło się w więcej niż jedną osobę? - podrapał się trochę zdezorientowany w tył głowy. Lustrował brata swoimi niebieskimi oczami oczekując zadowalającej odpowiedzi i wręczenia owej instrukcji.. No bo jak inaczej miał złożyć ten namiot? Przecież z pamięci to każdy by nie umiał, zwłaszcza, ze każdy namiot jest inny! A przede wszystkim jak się nie pamięta prawie nic, leżąc tyłkiem na wygodnej kanapie i rzadko wychodząc gdzieś na otwarte tereny... No o ile go coś naprawdę do tego nie zmusza, ale ogólnie Alfred już był tak strasznym mieszczuchem, że nie dało się tego ukryć. On żył samą praktycznie elektroniką, by to ona robiła jak najwięcej za niego, ale teraz są na otwartej przestrzeni, bez kontaktu ani świata cywilizowanego.. Czasem taki stan jest potrzebny by poczuć się jak to było za młodu.. Powiew natury w doborowym towarzystwie. Nie miał czego się bać. | |
| | | Australia Świeżak
Liczba postów : 8 Join date : 03/03/2013 Stolica : Canberra
| Temat: Re: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii Pon Mar 11, 2013 7:29 pm | |
| Uśmiechnął się, wiedział że tak to się skończy. Odstawił bidon i zaśmiał się cicho. -A jednak mieszczuch... Nie powiedział tego jako swoistą obelgę, już prędzej pieszczotliwie, po prostu tak było i już. Odepchnął się tyłkiem od maski i podszedł do czekającego na rozłożenie namiotu. wziął pierwszą złożoną rurkę z kilku i zaczął ją składać, poprzez wsuwanie jej części w wyznaczone do tego miejsca. -Najpierw składamy tyczki. Składaj już resztę. W mgnieniu oka uporał się z jedną z tyczek, tak więc po chwili zajął się kolejnymi. Rurek było razem 4, 3 na główny szkielet namiotu i jedna na wejściowy 'tunel'. Tak więc kiedy wszystkie były już złożone, ułożył je obok siebie i rozłożył cały materiał z którego namiot się składa tak, by znajdował się w pozycji najbardziej optymalnej do składania. -Teraz wsuwamy tyczki w te tunele... Zademonstrował wsuwając pierwszą tyczkę w tunel od głównej ściany namiotu, po czym oba jej końce zahaczył o specjalnie wyznaczone do tego miejsca. To samo zrobił z resztą tyczek, ufam że z pomocą Alfreda. No tak, cały namiot jest już pięknie rozłożony, ale jeszcze trzeba toto do ziemi przytwierdzić. A i od tego mamy komplet śledzików, ale nie takich wyjętych z wody, pluskających ryb, a metalowych prętów wygiętych specjalnie do tego, by namiot przymocować do ziemi, a przy okazji nadać mu ładniejszy kształt. Wręczył połowę śledzików Alfredowi. -A teraz zahaczamy śledziki o te linki i wbijamy w ziemię naciągając porządnie. Ale nie za mocno... Znał zarówno swoją, jak i Ala siłę i wiedział, że gdyby włożył w to całą swoją siłę, namiot mógłby ulec zniszczeniu. Wbijał kolejne śledziki w ziemię, tak że jego pół namiotu na pewno było elegancko naciągnięte i przytwierdzone do podłoża. Rozłożył jeszcze ładnie wejście tak, by aż się prosiło o to, by je przekroczyć. -Al, podaj mi śpiwory... Nie mieli materaców, bo i po co? Prawdziwi twardziele śpią na ziemi! | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii | |
| |
| | | | Wielki Basen Artezyjski, gdzieś na wschodzniej części Australii | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|